Gray Man – Mark Greaney – tom 1
Na twórczość Marka Greaneya natknąłem się szukając materiałów do recenzji netfliksowego Gray Mana. Film spodobał mi się na tyle, że postanowiłem wciągnąć książkę na swoją listę pozycji do przeczytania. Dziś mogę powiedzieć, iż z całą pewnością nie będzie to ostatnia książka tego autora, po jaką sięgnąłem.
Jeśli z jakiegoś powodu umknął wam film, to nic straconego. Nadal znajduje się w ofercie Netflixa i jest to kawał dobrego, sensacyjnego kina w doborowej obsadzie. Wracając do książki, to jeśli Robert Ludlum miałby dziś stworzyć postać Jasona Bourne’a, to wyglądałby właśnie mniej więcej tak. Tytułowy Gray Man jest zabójcą, specem od mokrej roboty, jakiego świat dawno nie widział. Przy tym krwawi, męczy się i potrzebuje pomocy jak każdy inny bohater z krwi i kości. Zapomnijcie o szaleńczej pogoni wśród świstu kul i nonszalanckim poprawianiu muszki w stylu Bonda. Stare powiedzenie nawet jeśli nie prawda, to ładnie opowiedziane pasuje tu jak ulał.
Akcja osadzona jest w czasach zupełnie współczesnych, pełnych telefonów komórkowych, komputerów, wolnych granic we wspólnocie europejskiej i nowoczesnego sprzętu. W tym właśnie świecie autor buduje środowisko, gdzie funkcjonują agencje wywiadowcze różnych państw jak również ogromne korporacje ze swoimi interesami i celami, które nie zawsze osiągają w pełni legalnie. Jako czytelnik, co w zasadzie wiemy o byłych specach CIA? Czy wszystkie interesy mega korporacji załatwiane są w białych rękawiczkach? Na pewno dużo mniej niż sam autor, który niezwykle sprawnie przeplata fikcję z rzeczywistością.
Mark Greaney okazuje się być równie ciekawą postacią co wykreowany przez niego Court Gentry (tytułowy Gray Man). Współpracował razem z Tomem Clancym przy jego ostatnich książkach za życia i stał się niejako spadkobiercą jego dorobku. Po śmierci autora w 2013 roku to właśnie on odpowiada za kontynuację historii Jacka Ryana. Wpływy Clancy’ego są bardzo widoczne w twórczości Greaneya. Gray Man niby jest zabójcą, ale trochę takim o gołębim sercu. Robi bardzo złe rzeczy, ale tylko bardzo złym ludziom. Nadal jest przede wszystkim Amerykaninem, patriotą, a moralnością bardzo przypomina inną postać z książkowego uniwersum Toma Clancy’ego – Johna Clarka. Przy czym z całą pewnością swoista lekkość prowadzenia opowieści jest jego zdecydowanym wyróżnikiem w stosunku do narracji prowadzonej przez zmarłego mentora. Wystarczy porównać z objętością dowolnego tomiszcza Clancy’ego. Tu raczej mamy nieco lżejszy kaliber, coś bardziej grubości Ludluma czy Lee Childa, co przekłada się na blisko 500 stron ociekających czystą adrenaliną.
Swój egzemplarz nabyłem w oryginale w sklepie Amazona. Początkowo miał to być sposób na utrzymanie kontaktu z językiem, czyli czytanie amerykańskich pisarzy, pomiędzy kolejnymi pozycjami z kupki wstydu. Tymczasem okazuje się, że kupka wstydu będzie musiała jeszcze chwilę poczekać, bo na moim czytniku czeka już kolejna część przygód z cyklu Gray Mana.
Bez obaw, od 2021 roku dostępna jest również polska wersja, wydana przez wydawnictwo Poradnia K.
Nіce blog here! Additionallʏ your site a lot up fast!
Whɑt web host are you the usage of? Can I am getting y᧐ur affiliate link for your host?
I wish my web site loaded up as fast aѕ yours lоl
Thx. I’m using hostinger.com. Reasonably prices and good service.
Pingback: Na celowniku (On Target) – Gray Man tom 2 - Poczytalny.net
Pingback: Wasteland 3 – recenzja - Poczytalny.net